17
maj

Slow Wedding Day K6

To już kolejna edycja Slow Wedding Day, natomiast pierwsza w jakiej mieliśmy przyjemność uczestniczyć. Uprzedzam, to nie były targi ślubne, przynajmniej nie w naszym odczuciu. Wszystko miało miejsce w niepozornie umiejscowionym – Kotulińskiego 6. Nie ukrywam, że miejsce pokochaliśmy od pierwszego razu. Jak sami się nazywają, jest to bardziej przestrzeń kreatywna niż miejsce, gdzie odbywają się tylko śluby. Forma pikniku, bo tak można śmiało określić to wydarzenie, zdecydowanie wpisała się w charakter budynku, którym jest stara gorzelnia. Tym razem była symboliczna ilość wystawców, co miało swój sielankowy klimat. Z tego co mówili gospodarze, taki miał być też zamiar. Nam zdecydowanie udzielił się slow life tego dnia.

Nie zabrakło pysznego cateringu, była pyszna kawa, lody, słodkości nie z tej ziemi, a dla tych którzy mieli kierowców znalazła się nawet degustacja win. Całość umilili nam Panowie zza Dj’ki, która raczej omijała klimat disco polo. Dla chętnych odbywały się nawet warsztaty florystyczne oraz kaligraficzne.
Klimatu nie było by, gdyby nie ludzie. Tutaj też się nie zawiedliśmy. Wspominaliśmy już, że nie jesteśmy fanami dużych targów z tysiącami przypadkowych ludzi (Nie bez powodu wybieramy się do dziewczyn na alternatywne Silesia Wedding Day, czy Slow Wedding Day).

Nie było przepychu, tłumów i kolejek. Były za to rodziny z dziećmi, osoby mające już wspaniałe wesele za sobą oraz świetni wystawcy. Dzięki temu mogliśmy z każdym zamienić słowo, poznać się z innymi osobami po fachu. Razem z naszym zaprzyjaźnionym studiem florystycznym La Flor stworzyliśmy swój ciepły kącik, dzięki czemu czuliśmy się jak w domu, niekoniecznie jak w pracy.
Mieliśmy przyjemność pokazania dwóch rodzajów girland, inicjały, czy napis MIŁOŚĆ w plenerze.

Wszystko zdobiły piękne kwiaty oraz dodatki w minimalistycznym stylu.

Szczerze? K6! Czekamy na więcej takich dni!


A na deser – film 🙂